⚽️ „Nie zawsze wynik był najważniejszy, lecz integracja całego zespołu”

⚽️ „Nie zawsze wynik był najważniejszy, lecz integracja całego zespołu”

Wywiad ukazał się w Gazecie Mosińsko-Puszczykowskiej (https://www.gazeta-mosina.pl/2019/ks-1290-mosina-stefan-bartkowiak/) 

W 2020 roku mosiński Klub KS 1920 Mosina obchodzić będzie stulecie swojego istnienia. Wieloletnia działalność Klubu ma bogatą, niezwykle ciekawą historię, tworzoną przez ludzi z pasją i zaangażowaniem. Rozmawiamy z kolejnym z honorowych członków Klubu (stali Czytelnicy pamiętają zapewne publikowane przez nas w ubiegłym roku spotkanie ze Stanisławem Dorosińskim), Stefanem Bartkowiakiem. Wielokrotnie odznaczony i nagradzany za działalność na rzecz mosińskiego sportu, opowiada o najciekawszych, zabawnych i wzruszających momentach z życia Klubu z poczuciem humoru, iskrą w oku i energią godną pozazdroszczenia. Postaraliśmy się przekazać Państwu najciekawsze momenty z tego fascynującego spotkania.

M.M.: Jakie były początki Pana drogi sportowej?

S.B.: Moja droga sportowa zaczęła się w siódmej klasie szkoły podstawowej – miałem wtedy czternaście lat, zaczynałem więc późno. Jeden z wychowawców nie pozwalał wówczas uczniom zapisywać się do klubu sportowego uważając, że powinni należeć jedynie do szkolnych związków sportowych, a i tak zapisało się nas aż dwunastu.

Marta Mrowińska i Stefan Bartkowiak – w trakcie wywiadu

W mosińskim Klubie grałem początkowo w drużynie trampkarzy i juniorów sekcji piłki nożnej. Potem, w technikum, działaliśmy w klubie szkolnym – grałem wtedy w siatkówkę i piłkę nożną. Rozpoczynając pracę zawodową działałem w Lidze Zakładów Pracy w Poznaniu – tam trenowało dużo zespołów, pierwsza druga i trzecia liga (my awansowaliśmy wtedy do pierwszej ligi). Pracując w biurze projektowym założyłem wraz z kolegami klub sportowy w 1969 roku. Jeździliśmy wówczas w ramach wymiany na mecze do ówczesnego NRD – tamtejsze biuro projektowe też miało swój klub i dwa razy do roku organizowaliśmy wspólne rozgrywki – trwało to aż do 1981 roku. W tym okresie nadal działałem w Mosinie, spotykaliśmy się tutaj na sparingach. Mieliśmy wówczas dobrą, mocną drużynę: w składzie był między innymi syn ówczesnego piłkarza Lecha Poznań, Stanisława Atlasińskiego, był Andrzej Ptak z Warty Poznań, Andrzej Gajewski – pierwszy bramkarz Olimpii Poznań z czasów, kiedy Olimpia weszła do pierwszej ligi. W zakładowej lidze byliśmy wtedy mocni w czołówce.

M.M.: Jakie wydarzenia z działalności w Mosinie wspomina Pan w sposób szczególny?

S.B.: Pamiętam, że kierownikiem pierwszej mosińskiej drużyny był Leon Tomczak – mieszkaliśmy razem w jednym domu, a trenerem był wówczas Włodzimierz Bajer (klub nazywał się Obra) – tutaj historia zatoczyła koło, gdyż obecnie także jest trenerem mosińskiego Klubu.

Któregoś roku – to było chyba w 1984 – wpadłem na pomysł, by zorganizować turniej klubów Obry (było ich bowiem kilka). Istniało wtedy jeszcze czterdzieści dziewięć województw i zasada była taka, że w poszczególnych województwach miały odbywać się eliminacje. zaś cztery najlepsze zespoły zapraszaliśmy na rozgrywki do Mosiny. Zadzwonił wtedy do nas ktoś z Obry Bledzew z informacją o śmierci prezesa tamtejszego klubu i prośbą o przeniesienie imprezy do Bledzewa. Tak też zrobiliśmy – zagrały wtedy zespoły: Obra Mosina, Obra Kościan, Obra Bledzew i Obra z miejscowości Obra

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości